|
 |
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi informacjami.
|
|
 |
 |
 |
|
 |
|
 |
Z kraju i regionu |
 |
|
 |
Do sądu trafił wniosek o aresztowanie pseudokibica z Poznania |
 |
2011-05-11
|
Bydgoscy prokuratorzy przesłuchali w środę pseudokibica z Poznania i wystąpili do sądu o jego aresztowanie. Mężczyzna jest podejrzany o zaatakowanie operatorki jednej z telewizji i zniszczenie kamery po meczu Pucharu Polski na stadionie Zawiszy.
"Na podstawie zebranych dotychczas materiałów dowodowych przygotowaliśmy w środę wniosek o aresztowanie zatrzymanego mężczyzny na trzy miesiące. Zostanie on rozpatrzony przez sąd w czwartek" - powiedział PAP Dariusz Bebyn, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ, która prowadzi postępowanie w sprawie zajść na stadionie Zawiszy, do których doszło tydzień temu.
Zatrzymany we wtorek w Poznaniu mężczyzna był w środę do godzin popołudniowych przesłuchiwany w siedzibie bydgoskiej prokuratury. Wniosek o areszt motywowany będzie przede wszystkim karą, jaka grozi zatrzymanemu, obawą mataczenia przez niego i wysokimi stratami materialnymi jakie spowodował (zniszczona kamera warta była około 150 tys. zł). Ponieważ mężczyzna dopuścił się przestępstwa mając zamaskowaną twarz, przepisy przewidują w jego przypadku wyższą karę - do pięciu lat więzienia.
W środę nie doszło do kolejnych zatrzymań osób podejrzewanych o aktywny udział w zajściach na stadionie. "Czynności, które dotychczas prowadziliśmy, wymagają obecnie przygotowania obszernej dokumentacji dowodowej" - zaznaczył prokurator Bebyn.
Prokuratura zebrała materiały obciążające 34 osoby uczestniczące w zamieszkach na stadionie. Z tej grupy zatrzymano we wtorek 26 osób. "Zarzuty usłyszały 24 osoby, w dwóch przypadkach prokuratorzy uznali, że dowody pozwalają jedynie na uznanie zatrzymanych za świadków w tej sprawie" - dodał Bebyn.
Jeden z zatrzymanych złożył już zażalenie na działania prokuratury. W Poznaniu doszło także do omyłki - doprowadzony przez policję mężczyzna okazał się bratem-bliźniakiem domniemanego uczestnika zajść w Bydgoszczy.
Z wyjątkiem mężczyzny z Poznania, wszystkich podejrzanych zatrzymanych we wtorek zwolniono do domów. Prokuratura zastosowała wobec nich środki zapobiegawcze w postaci zakazu stadionowego i dozoru policyjnego.
Wśród zatrzymanych i zwolnionych po przedstawieniu zarzutów był nieformalny przywódca kibiców Legii - "Staruch", który był na meczu w Bydgoszczy. Usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę; zastosowano wobec niego dozór policyjny. Miał on dotychczas zakaz stadionowy na mecze Ekstraklasy, ale mógł kibicować podczas meczów rozgrywanych w ramach Pucharu Polski. O "Staruchu" było głośno, gdy na początku kwietnia, po porażce Legii z Ruchem Chorzów, uderzył w twarz jednego z piłkarzy stołecznej drużyny - Jakuba Rzeźniczaka.
Na podstawie materiałów zarejestrowanych przez monitoring, media i funkcjonariuszy prewencji, policjantom z Poznania i Warszawy, a także z Sosnowca, Szczecina i Bydgoszczy, udało się dotychczas ustalić tożsamość około 70 uczestników zajść. Kluby piłkarskie Legia i Lech zadeklarowały udostępnienie swoich baz kibiców, co ma ułatwić identyfikację pozostałych chuliganów, którzy brali udział w zajściach.
Do zamieszek doszło 3 maja. Chuligani zdemolowali stadion Zawiszy, gdzie w finale Pucharu Polski Legia Warszawa pokonała w rzutach karnych Lecha Poznań. Zgodę na organizację meczu wydano mimo negatywnej opinii policji o bezpieczeństwie na stadionie. Szkody wyrządzone przez pseudokibiców sięgają kilkuset tysięcy złotych.(PAP)
|
wstecz
|
|
|
 |
|
|
 |
|